Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

„Jak ostudzić planetę?” – felieton

„Jak ostudzić planetę?” – felieton

Wszyscy wiemy, że zagraża nam efekt cieplarniany. Średnia temperatura na Ziemi wzrosła o ponad 1,5 stopnia w stosunku do średniej temperatury notowanej w XIX wieku, przed tak zwaną rewolucją przemysłową. To rodzi ryzyko związane z topnieniem lodowców i podnoszeniem poziomu wód oceanów. Wszyscy słyszeliśmy o tym wielokrotnie, jak również o tym, że dla ratowania naszej Planety musimy ograniczyć emisję tak zwanych gazów cieplarnianych. Oznacza to, że będziemy musieli przesiadać się z pojazdów spalinowych na elektryczne i że prąd będzie coraz droższy. Same kłopoty!

Ale o tych przykrych sprawach nie chcę tu pisać, bo wszyscy znamy je do znudzenia.

Natomiast pojawiły się koncepcje, jak całą Ziemię ochłodzić. Tematyka ta pojawiła się w opracowaniach różnych naukowców pod nazwą Geoinżynierii. Najkrócej mówiąc  pomysł polega na tym, żeby ograniczyć ilość promieniowania słonecznego docierającego do powierzchni Ziemi. Trzeba po prostu doprowadzić do tego, żeby w atmosferze było więcej chmur odbijających światło słońca, bo to światło, które dochodzi aż do powierzchni gruntu – nagrzewa go, a gazy cieplarniane uniemożliwiają zwrot tej energii z powrotem w Kosmos (jak to było przez całe stulecia), bo zatrzymują emitowaną przez nagrzany grunt podczerwień.

Niestety zwykłe chmury nie tworzą wystarczającej osłony, trzeba więc wytworzyć chmury sztuczne, bardzo mocno odbijające promienie słoneczne. Mądry ale kosztowny plan wytwarzania takich chmur zaproponował brytyjski fizyk John Latham. Jego pomysł polegał na tym, żeby budować statki zaopatrzone w aparaturę wydobywającą sól z wody morskiej i posiadające wyrzutnie (wieże?) pozwalające wdmuchiwać tę sól do górnych warstw atmosfery. Taka chmura rozpylonej soli odbija energię niesioną przez promieniowanie słoneczne niemal w 100%, więc chroni cały pokryty cieniem owej chmury fragment Ziemi przed nagrzewaniem.

Wadą rozwiązania Lathama było to, że do wydobywania morskiej soli i jej wysokiego rozpylania potrzeba dużo energii, więc tę energię trzeba najpierw wytworzyć, a większość sposobów wytwarzania energii efekt cieplarniany powiększa. Ponadto „parasole” solnych chmur mogłyby osłaniać głównie oceany, a większość efektu cieplarnianego powstaje na skutek nagrzewania przez słońce twardego gruntu.

Uwaga geoinżynierów zwróciła się więc ku siarce. Rozpylenie w stratosferze, 1 do 20 km nad Ziemią, wybranych związków siarki tworzy chmury znakomicie odbijające promienie słoneczne. Jeśli się rozsieje w pobliżu równika, to wiatry rozniosą to praktycznie po całym globie. Zwolennikiem takiego rozwiązania jest między innymi prof. David Keith z uniwersytetu Harward. Naukowcy w USA i w Europie dość masowo podpisali się pod listami popierającymi pomysł Keitha stworzenia Geoinżynierii. Wśród sygnatariuszy apelu o podjęcie odpowiednich działań znalazł się James Hansen, klimatolog, który już trzydzieści lat temu ostrzegał przed zbliżającym się globalnym ociepleniem, Alan Rebock zajmujący się matematycznym modelowaniem atmosfery i Sarah Doherty od ponad 10 lat badająca możliwości ograniczenia nagrzewania Ziemi przez Słońce.

Amerykańska Akademia Nauk (National Academy od Sciences) wysłała więc do Prezydenta USA (formalnie – do Białego Domu) postulat podjęcia takich przedsięwzięć o szacowanym koszcie 100 do 200 mln USD.

Równocześnie jednak podniosły się głosy krytyków. Racjonalne argumenty przeciwników wskazują, że zastosowanie sztucznych chmur odbijających promienie słoneczne może naruszyć dynamikę atmosfery, w wyniku czego przestaną wiać passaty z katastrofalnym skutkiem dla ludzi mieszkających w okolicach równika. Obawom tym trudno odmówić słuszności. Natomiast denerwujące jest zwalczanie Geoinżynierii argumentem, że wprowadzenie mechanizmów ochładzania Ziemi posłuży przeciwnikom drastycznych ograniczeń emisji gazów cieplarnianych w lansowaniu poglądów, że można w tym zakresie trochę poluzować. Zwolennicy zaciskania pętli na szyi użytkowników energii są tu bardzo stanowczy.  

Biały Dom przezornie nie odpowiedział na skierowany do niego apel...

 

Skrócona wersja powyższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w „Dzienniku Polskim” oraz „Gazecie Krakowskiej” 21.7.2023 r.

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka