Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

„Polowanie na lisa” – felieton

„Polowanie na lisa” – felieton

Niedzielne wybory zakończyły toczące się od kilku tygodni polowanie na lisa. Na rudego lisa! Obawiam się jednak, że czeka nas nowy sezon ze zmienionymi rolami...
Zostawmy to jednak, bo moje felietony są z zasady apolityczne.

Mam nadzieję, że czytelnicy tych moich felietonów w większości nie należą do zwolenników polowań, bo chociaż przez całe tysiąclecia ludzie właśnie polując zdobywali pożywienie dla siebie i swoich rodzin, to jednak teraz mamy inne sposoby zdobywania żywności, więc na ogół polować nie musimy.

Piszę „na ogół”, bo czasem myśliwi są niezbędnie potrzebni dla racjonalnej regulacji pogłowia pewnych gatunków zwierząt dziko żyjących, bo naturalne metody regulacji zaburzyliśmy poprzez rozwój naszej cywilizacji i wywołane przez to zmiany w przyrodzie, ale to jest temat na osobne opowiadanie.

Chciałbym natomiast opowiedzieć o dziejach narodowego sportu Anglików, jakim jest polowanie na lisa. Każdy z Państwa na pewno widział na filmie albo na obrazkach (uwielbiam angielskie sztychy na ten temat), jak gromada wytwornie ubranych ludzi na koniach ze sforą psów ugania się po polach w pogoni za lisem. Zwraca uwagę fakt, że myśliwi nie mają żadnej broni, więc lis – jeśli go dopadną – ginie zagryziony przez psy. Ale są to psy specjalnie dobranej rasy (tzw. foxhounds) i specjalnie szkolone. Takie psy są jak broń! Jednak żaden człowiek bezpośrednio do śmierci lisa się nie przyczynia.

Tradycje tych polowań sięgają starożytności. W celtyckiej Brytanii jeszcze przed przybyciem Rzymian polowano na lisy, jelenie, kuny i sarny. Psy gończe z Gaskonii przywiózł na wyspy brytyjskie Wilhelm Zdobywca. Lisy były w Anglii prawdziwym problemem, bo na początku XVI wieku, za panowania Henryka VII wytępiono na wyspach wszystkie wilki, więc lis nie miał w naturze żadnego większego od siebie drapieżnika i mógł się mnożyć bez ograniczeń. Pierwsze historycznie udokumentowane polowanie na lisy z udziałem psów miało miejsce w 1534 roku w hrabstwie Norfolk, ale polującymi byli wtedy rolnicy, którym lisy wyrządzały szkody w ich dobytku. Jako rozrywkę dla arystokracji pierwsze takie polowanie wprowadził w 1668 roku George Villiers, książę Buckingham. Potem trwało to przez wieki jako jeden z narodowych sportów Anglików. Z Wielkiej Brytanii tradycja tego sportu przeszły do krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów.

Przez długi czas Anglicy w sprawie tych polowań absolutnie nie stosowali się do ustaleń, które państwa europejskie (jeszcze nie połączone Unią) przyjęły w 1934 roku. Ustalenia te określały polowania na lisy za niehumanitarne. W Wielkiej Brytanii było to ignorowane. Ale przystąpienie Anglii do Unii Europejskiej w 1973 roku spowodowało, że także problem polowań na lisy trzeba jakoś rozwiązać. Szkocja przyjęła zakaz polowań w 2002 roku, ale Anglicy i Walijczycy utrzymywali zasadę, że polowania na lisy są legalne aż do 2004 roku.

Niemniej po 2004 polowania stały się nielegalne i chociaż nadal się niekiedy w tajemnicy odbywały – to ta forma regulacji lisiej populacji została na tyle poluzowana, że liczba lisów miejskich w Anglii wzrosła do 150 tysięcy. Więcej niż w jakimkolwiek innym kraju!

Zwyczaj polowania na lisy przyjęły kraje związane z Anglią i co więcej – nie zakazały tego do dziś. W Ameryce sport ten wprowadził w 1650 roku Robert Broke, ale stada psów do polowań na lisy mieli także twórcy niezależnych Stanów Zjednoczonych George Washington i Thomas Jefferson. W Australii rodzimych lisów nie było, ale spragnieni rozrywki imigranci z Anglii w 1855 roku sprowadzili tam te drapieżniki wyłącznie w celu polowań. Lisy w nowym środowisku stały się bardzo szkodliwe. Szacuje się, że co najmniej 10 gatunków rodzimych australijskich zwierząt całkowicie wyginęło, bo nie umiały się chronić przed tymi drapieżnikami. W związku z tym polowania na lisy są tam stale prowadzone, a za zabicie lisa myśliwy dostaje nagrodę.

Jako ciekawostkę można na koniec odnotować, że na konkretnego lisa nasłał myśliwego (specjalistę!) sam król Karol III. Chodziło o lisa, który regularnie zanieczyszczał ogród królewski i brudził zabawki księcia George’a. Lisa nie zabito, ale skutecznie wystraszono, więc przestał odwiedzać królewski ogród.

Skrócona wersja powyższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w „Dzienniku Polskim” oraz „Gazecie Krakowskiej” 20.10.2023 r.

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka