Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

Aktualności

„Czerwony samochód na czerwoną planetę?” – felieton

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w Gazecie Krakowskiej 14.02.2018 r. 

Niewątpliwie wydarzeniem technicznym, medialnym i naukowym (w takiej kolejności!) ubiegłego tygodnia było wystrzelenie przez firmę SpaceX Elona Muska pojazdu kosmicznego skierowanego w stronę Marsa. Trzy osiągnięcia są tu godne uznania.

Pierwsze to udany start ogromnej rakiety Falcon Heavy, której udźwig przekracza wielokrotnie osiągi nagminnie używanych do dzisiaj statków kosmicznych Sojuz, przy pomocy których transportowani są od wielu lat w Kosmos ludzie, satelity o różnym przeznaczeniu i zaopatrzenie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Warto podać liczby: Falcon Heavy może wynieść na orbitę jednorazowo prawie 64 ton ładunku, podczas gdy statek Sojuz jest w stanie wynieść niespełna 7,5 tony. Warto jednak sprostować doniesienia mediów mówiące o tym, że Falcon Heavy jest największą rakietą w historii. W istocie jest ogromny (70 m wysokości), ale mniejszy od rakiet Saturn V, które na przełomie lat 60. i 70. zaniosły ludzi na Księżyc (110 m).

Drugie to odzyskanie niektórych elementów rakiety, dzięki czemu Falcon Heavy może być traktowany jako rakieta wielokrotnego użytku, co bardzo obniża koszty. Rakiety wynoszące statki Sojuz po każdym starcie ulegają zniszczeniu. Ten fragment eksperymentu udał się tylko częściowo. Na Ziemię automatycznie powróciły i bezpiecznie wylądowały dwie rakiety pomocnicze, natomiast główna rakieta nośna wpadła do oceanu.

Trzecie to nadanie wyniesionemu w Kosmos ładunkowi tak zwanej „drugiej prędkości kosmicznej”, dzięki czemu już nigdy nie powróci on na Ziemię i będzie w nieskończoność krążyć wokół Słońca po eliptycznej orbicie, zbliżając się do Marsa. Przypomnijmy, że „pierwsza prędkość kosmiczna” gwarantuje utrzymanie się na trwałej orbicie wokół Ziemi i wynosi 8 km/s. „Druga prędkość” wynosi 11,2 km/s i pozwala na całkowite przezwyciężenie ziemskiej grawitacji.

Natomiast mieszane uczucia budzi sam ładunek. Otóż ładunkiem tym jest ... czerwony samochód Tesla Roadster. Samochód ten jest produkowany przez firmę należącą także do Elona Muska, więc tę niezwykłą akcję trzeba rozważać głównie jako reklamę zafundowaną firmie Tesla przez firmę SpaceX.

Dbając o ten efekt reklamowy za kierownicą czerwonego auta umieszczony został manekin w kostiumie astronauty, któremu nadano imię Starman i unoszący się w Kosmosie samochód wraz z „kierowcą” sfotografowano na tle błękitnego globu Ziemi, krążącego po swej odwiecznej orbicie wokół Słońca. Rewelacja!

Dodatkowo ogłoszono, że radio samochodu po drodze na Marsa będzie odtwarzało utwór Davida Bowiego "Space Oddity", co jest już kompletną bzdurą, bo w próżni kosmicznej żadnych dźwięków nie słychać.
Jaki to wszystko ma sens?

Otóż naukowo nie ma żadnego sensu. Czerwony samochód wysłany w pobliże Marsa z manekinem na pokładzie nie przeprowadzi żadnych badań, nie wniesie niczego do wiedzy, nie wyląduje na Marsie i nie przyniesie też żadnego pożytku gospodarczego (z wyjątkiem wspomnianej wyżej reklamy samochodów Tesla). Natomiast wyrzucenie tak dużego i ciężkiego ładunku w pobliże Marsa ma duże znaczenie techniczne. Eksperyment z rakietą Falcon Heavy dowodzi, że ambitne plany kolonizacji Marsa mają szanse powodzenia. I być może data 06.02.2018 wejdzie do historii jako początek tej kolonizacji?

Nie można zaprzeczyć, że Elon Musk ma fantazję.

I wielomilionowy majątek, żeby je realizować!

Poczynając od 24.01.2018 r. obszar w Gazecie Krakowskiej przeznaczony na felietony został ograniczony o 30%. W związku z tym wszystkie teksty, przygotowane pierwotnie z dostosowaniem do poprzedniego rozmiaru szpalty, musiały zostać przed drukiem radykalnie skrócone ze szkodą dla ich treści. Powyżej prezentowany jest tekst w jego pierwotnej, bogatszej postaci. 

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka