Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

Aktualności

„Rocznica odkrycia zmarszczek czasoprzestrzeni” – felieton

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w Gazecie Krakowskiej 16.9.2020 r.

Pięć lat temu, dokładnie 14 września 2015 roku, potwierdzono istnienie zjawiska, które przewidział Albert Einstein w swojej pracy z 1916 roku. Zjawiskiem tym były fale grawitacyjne.

Uważny Czytelnik tego tekstu może zgłosić pretensję, że dokładna rocznica wydarzenia, o którym piszę, miała miejsce kilka dni temu, a ja piszę o tym dopiero teraz. Niestety – moje felietony ukazują się w Gazecie Krakowskiej wyłącznie w środy, a ich kopie na stronie AGH – wyłącznie w czwartki, więc w dokładną rocznicę nie mogłem się „wstrzelić”. Ale ponadto zdarzenie kosmiczne, do którego nawiązuję, miało miejsce ponad miliard lat temu, więc tych kilka dni naprawdę nie robi różnicy!

Wróćmy jednak do głównego wątku.

Każdy chyba wie, czym jest grawitacja. To przyciąganie, które wytwarzają wszystkie masywne ciała. Ziemia przyciąga wszystkie przedmioty i nas samych, dlatego przedmioty spadają, a my chodzimy po jej powierzchni, a nie unosimy się w powietrzu. Słońce przyciąga Ziemię i dlatego krąży ona wokół niego, a nie odlatuje w Kosmos. Z kolei grawitacja całej Galaktyki wyznacza drogę Słońca wśród innych gwiazd, a grawitacja innych Galaktyk kieruje ruchem naszej „Drogi Mlecznej” w otchłaniach Wszechświata.

Grawitacja jest wszędzie i rządzi wszystkim.

Ale czy grawitacja może falować?

Z równań Einsteina wynika, że tak. Ale nikt nigdy wcześniej tego efektu nie zaobserwował. Zmysły człowieka takich fal nie wykrywają, a aparaturę odpowiednią do wykrywania fal grawitacyjnych wybudowano dopiero w ostatnich latach (dwa amerykańskie detektory LIGO - w stanie Waszyngton i Luizjanie oraz europejski Virgo).

Ale warto było tę gigantyczną aparaturę (dwa ramiona o długości 4 km) zbudować, bo prawie zaraz po uruchomieniu detektorów LIGO zarejestrowały one fale grawitacyjne wywołane gigantycznym kosmicznym kataklizmem.

Przyczyna była taka, ze bardzo daleko, ponad miliard lat świetlnych od Ziemi, dwie czarne dziury o masach odpowiednio 36 i 29 mas Słońca - zlały się w jedną. Wydarzyło się to dawno, przed miliardami lat, ale sygnał o tym zdarzeniu (w postaci fal grawitacyjnych) dotarł do Ziemi 14 września 2015 roku.
Trzeba zdać sobie sprawę, że „nadajnik” tych fal grawitacyjnych był silny. Zlanie się wspomnianych czarnych dziur wywołało wybuch o monstrualnej mocy. W czasie zlewania się, co trwało zaledwie 0,12 sekundy, zlewające się czarne dziury wyemitowały o wiele więcej energii niż w tym samym momencie wyświeciły łącznie wszystkie gwiazdy w całym Wszechświecie! Gdyby coś podobnego wydarzyło się w pobliżu naszego Układu Słonecznego – uderzenie ogromnej energii wyzwolonej w momencie kataklizmu mogłaby go zniszczyć.

To wydarzenie miało jednak miejsce – jak napisałem – w zakątku Kosmosu położonym ponad miliard lat świetlnych od Ziemi, w odległości wręcz trudnej do wyobrażenia. A jednak tak mocno wstrząsnęło całą strukturą Wszechświata, że pojawiły się fale grawitacyjne, które do nas dotarły. Jeden z badaczy nazwał je „zmarszczkami czasoprzestrzeni” – i to określenie jest dość często używane.

Zadziwiające rzeczy dzieją się w Kosmosie!

 

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka