Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

Aktualności

„Mój głos w sprawie szczepień ochronnych” – felieton

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w Gazecie Krakowskiej 12.12.2018 r. 

Spieramy się ostatnio w Polsce o wiele rzeczy. Jednym z takich sporów rozpalających duże emocje jest spór o szczepienia ochronne. Troszczymy się o zdrowie własne i o zdrowie naszych bliskich, zwłaszcza dzieci, i w kontekście tej właśnie troski starli się po raz kolejny zwolennicy i przeciwnicy szczepień. Jak wiadomo na początku listopada sejm odrzucił społeczny projekt ustawy znoszącej obowiązek szczepień ochronnych. Poprawiło to wizerunek parlamentarzystów w moich oczach, bo za odrzuceniem tej szkodliwej ustawy głosowali zgodnie reprezentanci wszystkich partii politycznych, uwalniając się na chwilę od kompulsywnego schematu, według którego działa wielu z nich. Schematu polegającego na tym, że jeśli posłowie partii A głosują przeciw czemuś – to ja, jako członek partii B, muszę zagłosować na za wnioskiem, niezależnie od własnej opinii w rozważanej sprawie.

Obowiązek szczepień okazał się jednak tak ważny społecznie, że zagłosowała za nim zdecydowana większość posłów wszystkich partii – i chwała im za to!

Ale niezależnie od obowiązującej ustawy wiele osób szczepień odmawia. W 2010 roku zanotowano 3437 odmów, w roku 2017 – 30 089 odmów. To zaczyna być poważny problem, bo każda niezaszczepiona osoba może być źródłem epidemii!

Warto może wyjaśnić jeden szczegół:
Dlaczego obowiązek szczepień nie może być zastąpiony przez dobrowolne poddawanie się szczepieniom? Przecież jak się ktoś nie podda szczepieniu i zachoruje – to jest to pozornie tylko jego sprawa! Nie zabraniamy ludziom palić papierosów, chociaż są ewidentnie szkodliwe, nie zmuszamy do zdrowego odżywiania, chociaż błędy dietetyczne przyczyniają się do wielu chorób itp. Skąd tyle emocji wokół szczepień?

Otóż badania w zakresie medycyny społecznej pokazują, że niebezpieczeństwo wybuchu epidemii można uznać za całkowicie zażegnane, gdy szczepieniu podda się przynajmniej 90% populacji. Zatem ktoś, kto nie zaszczepi dziecka, igra nie tylko z jego życiem, ale i ze zdrowiem i życiem mnóstwa innych dzieci.

Rozważmy konkretny przykład.

Jedną z chorób, na którą powinniśmy obowiązkowo szczepić nasze dzieci, jest polio, znana też jako choroba Heine-Medina. O tym, jak groźna jest ta choroba, świadczy fakt, że Franklin Delano Roosevelt, prezydent, który rządził USA w okresie II wojny światowej i powołał do życia ONZ, zachorował na polio i musiał poruszać się stale na wózku inwalidzkim, aż wreszcie - zapewne w związku z tą chorobą - zmarł 12 kwietnia 1945 roku, na miesiąc przed zakończeniem wojny, do której wygrania zdecydowanie się przyczynił.

Trudno sobie wyobrazić, by nie dokładano wszelkich starań, na jakie stać było medycynę, dla uratowania jego zdrowia i życia. A jednak nawet ten człowiek, rządzący największym mocarstwem świata, był skazany na inwalidztwo i śmierć, bo choroba wciąż jeszcze była silniejsza od człowieka.

Szczepionkę zapobiegającą polio wynalazł Polak, Hilary Koprowski, członek zagraniczny Polskiej Akademii Nauk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Swojego epokowego odkrycia dokonał Koprowski w 1950 roku w USA na Uniwersytecie Thomasa Jeffersona. W 1958 roku udowodnił skuteczność swojej szczepionki w Kongo, gdzie zaszczepiono 250 tysięcy dzieci i zatrzymano szalejącą epidemię.

Być może ja sam zawdzięczam Koprowskiemu zdrowie i życie. W 1951 roku, gdy miałem 4 lata, runęła na Polskę epidemia polio. W pierwszym roku zachorowało 2 tysiące dzieci, potem liczba ta z roku na rok rosła, osiągając w 1958 roku liczbę 6 tysięcy. Polityczne stosunki między Polską a USA w tamtych latach nie były najlepsze (oględnie mówiąc!), ale Koprowski zdobył 9 milionów szczepionek i przekazał je bezpłatnie Polsce. W 1959 ruszyły masowe szczepienia. Byłem jednym z zaszczepionych wtedy dzieci. Być może tylko dzięki temu piszę te słowa.

Epidemia wygasła. W samym 1959 roku zachorowało jeszcze tysiąc dzieci, ale w 1963 roku zanotowano już tylko 30 zachorowań, po czym ich liczba spadła do zera.

Łączny bilans epidemii był taki: zachorowało 16 316 dzieci, z czego zmarło 1 879. Po szczepieniach do dnia dzisiejszego: zero zachorowań.

Ten brak zachorowań jest argumentem dla przeciwników szczepień. Po co się szczepić, skoro polio już  nie ma?

U nas nie ma, ale ta choroba wciąż szaleje w wielu krajach Azji i Ameryki Południowej, do których jeździ wielu Polaków. Niech ktoś niezaszczepiony pojedzie do jednego z tych krajów, złapie wirusa polio, i wróci do kraju zarażając innych niezaszczepionych rodaków - to możemy znów zobaczyć porażone przez polio dzieci, jak w czasach mojego dzieciństwa, albo dorosłych na wózkach inwalidzkich, umierających bez ratunku jak Franklin Delano Roosevelt. Czy naprawdę tego chcemy?

 

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka