Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

Aktualności

„Jak bawiono się w XVIII wieku elektrycznością” – felieton

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w Gazecie Krakowskiej 14.11.2018 r. 

Jutro w siedzibie NOT rozpocznie się IV Sympozjum zatytułowane „Historia elektryki”. Mam tam referat (o 10:50), więc zapraszam wszystkich zainteresowanych. Tytuł mojego wystąpienia brzmi: „Od bursztynu do prądnicy – czyli początki przygody ludzkości z elektrycznością”.

Przygotowując to moje wystąpienie pozwoliłem sobie na następującą refleksję:

Otóż przyzwyczailiśmy się, że elektryczność dla nas pracuje: dostarcza światła w domach i na ulicach, napędza maszyny w fabrykach, pozwala jeździć tramwajom i autobusom, w zimne dni grzeje, a w upały chłodzi...

Tymczasem początki przygody ludzi z elektrycznością polegały na tym, że ludzie się nią bawili!

Wytwarzana w specjalnie budowanych maszynach elektryczność statyczna była używana do wywoływania różnych efektów, które ludzi fascynowały, zwłaszcza dlatego, że ich nie rozumieli. Z upodobaniem bawiono się na przykład efektem wstrząsu elektrycznego, jaki odczuwał człowiek dotykający naelektryzowanego przedmiotu, więc w modzie były elektryczne uściski dłoni (gdy jedna z osób miała w swoim ciele zgromadzony wcześniej ładunek elektryczny) albo elektryczne pocałunki. Z zainteresowaniem obserwowano też efekty przyciągania i odpychania naelektryzowanych przedmiotów, a szczególne wrażenie robił efekt włosów, stających pionowo na głowie osoby która przyjęła ładunki elektryczne. Dziś wiemy, że jednoimienne ładunki w ciele człowieka i w jego włosach powodowały - na zasadzie ich wzajemnego odpychania się - taki właśnie efekt (do dzisiaj zresztą wykorzystywany przy demonstrowaniu zjawisk elektrostatycznych), ale dla bywalców XVIII wiecznych salonów zakrawało to na czary. Z upodobaniem produkowano także sztuczne wyładowania elektryczne, będące namiastką władania piorunami i inne efekty.

Jakiś czas temu próbowałem Państwa zainteresować faktem, że kondensator odkryto w Kamieniu Pomorskim. Obawiam się jednak, że tylko niewielu Czytelników uznało tę wiadomość za ciekawą, bo kondensatory są dziś powszechnie używane w elektronice i w elektrotechnice i należą do najprymitywniejszych tak zwanych elektrycznych elementów biernych. Natomiast w XVIII wieku użycie nowo wynalezionego kondensatora stanowiło atrakcję zabaw salonowych i plenerowych, a także prowadziło to ciekawych odkryć przyrodniczych.

Wynalazek kondensatora sprawił, że organizatorzy takich zabaw mogli korzystać z wcześniej nagromadzonych w nim ładunków elektrycznych, co znacząco zwiększało ich możliwości. Mistrzem w korzystaniu z naładowanych kondensatorów okazał się Francuz, Jean-Antoine Nollet, który w 1746 roku na dworze Ludwika XV wsławił się doświadczeniami elektrycznymi na dużą skalę. Na przykład zbudował na dziedzińcu Wersalu łańcuch 240 gwardzistów królewskich trzymających się za ręce, z których ostatni trzymał się kraty ogrodzenia, będącej uziemieniem. Gdy Nollet dotknął pierwszego gwardzisty elektrodą kondensatora, w którym miał zgromadzony ładunek – wszyscy gwardziści odczuli wstrząs elektryczny, w wyniku czego wszyscy równocześnie wrzasnęli i podskoczyli, ku wielkiej uciesze króla i całego dworu. Nollet powtórzył potem swój eksperyment z użyciem aż 700 mnichów z klasztora kartuzów, ustawionych w łańcuch o długości 3 kilometrów. W tym ostatnim przypadku ludzie łączyli się ze sobą za pomocą trzymanych w dłoniach drutów, dzięki czemu wykazano, że prąd elektryczny może przepływać na duże odległości przez różne przewodzące ośrodki, a nie tylko przez ludzkie ciała. Takie były początki linii przesyłowych, dostarczających prąd do naszych domów!

Bawiącym się elektrycznością arystokratom do głowy nie przyszło, że już wkrótce ludzie zaprzęgną te same zjawiska i te same procesy do ciężkiej pracy!

Dodam jeszcze jedno:

Zasługą Nolleta było to, że modne zabawy z elektrycznością wykorzystał do gromadzenia wiedzy naukowej, którą spisał potem w sześciotomowym dziele „Leçons de physique axperimentale” (Wykłady z fizyki doświadczalnej), które odegrało znaczącą rolę w rozwoju naukowych podstaw wiedzy o elektryczności. A więc dzisiejsze hasło: „Bawić ucząc i uczyć bawiąc”, będące przewodnikiem wszystkich popularyzatorów nauki, było najwyraźniej Nolletowi także znane! Chyba mam z nim coś wspólnego...

 

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

 

Stopka