Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

„Spadek wartości nabywczej pieniędzy” – felieton

„Spadek wartości nabywczej pieniędzy” – felieton

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w „Dzienniku Polskim” oraz „Gazecie Krakowskiej” 10.12.2021 r.

Wszystko drożeje. Narzekamy na to – i słusznie, bo inflacja (spadek wartości nabywczej pieniędzy) pożera nasze oszczędności i powoduje, że za otrzymywane zarobki (jeśli nie następuje ich waloryzacja) możemy w istocie kupić coraz mniej. Można by długo mówić na temat przyczyn obecnej inflacji w Polsce. Z pewnością wiele na ten temat będą mieli do powiedzenia politycy różnych opcji, prowadzone będą analizy wpływu pandemii i decyzji gospodarczych i politycznych, powstanie wiele raportów i opracowań. Warto jednak zdać sobie sprawę, że inflacja to zjawisko, które występuje na całym świecie. W różnych czasach i różnych krajach występuje z różną intensywnością, ale bywało zawsze i wszędzie. Co gorsza, jest jednym z tych procesów, na które na dłuższą metę współczesna ekonomia nie znajduje skutecznego lekarstwa. Można zgasić inflację lokalnie (tu i teraz), ale odradza się ona jak siedmiogłowy smok.

Żeby nie powodować u czytelników wzrostu ciśnienia krwi, co by mogło skutkować koniecznością korzystania z pomocy lekarza (coraz kosztowniejszej) oraz zażywania leków (też coraz droższych) – nie będę zajmował się aktualnymi i dającymi się przewidzieć w niedalekiej przyszłości zmianami wartości nabywczej złotówki, tylko spróbuję pokazać Państwu, co się działo ze zmianami wartości nabywczej dolara. Jest to o tyle miarodajne, że państwo emitujące dolary jako środki płatnicze zachowało przez trzy stulecia ciągłość polityczną i gospodarczą, w odróżnieniu od targanych wojnami krajów Europy. A jednak wartość jego waluty też spadała – i to dość znacząco.
Przyjrzyjmy się więc, jaką siłę nabywczą miał dolar w wybranych latach, przyjmując za punkt odniesienia wartość jednego dolara w 1774 roku.

Dlaczego ten właśnie rok?

Bo w tym roku w Filadelfii zwołany został pierwszy Kongres Kontynentalny, na którym trzynaście kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej postanowiło połączyć się w federacyjny twór polityczny, który później nazwano Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Wskazano wtedy też na talara hiszpańskiego (srebrną monetę wybijaną w Hiszpanii z amerykańskiego srebra) jako na preferowaną walutę, ale jej nazwę potem zmieniono na „dolar” – pod tą nazwą funkcjonuje ona do dziś.

Jak z tego wynika pierwsze dolary wyglądały zupełnie inaczej niż współczesne „zielone”, a ich wartość gwarantowana była wartością kruszcu użytego do ich wytworzenia. Ale po ogłoszeniu w 1776 roku niepodległości Stanów Zjednoczonych gospodarka zaczęła się szybko rozwijać, potrzebnych więc było dużo pieniędzy w obiegu, a wybijanych w Hiszpanii monet było wciąż za mało. Dlatego już w roku 1790 pierwsza kolonia Massachusetts wyemitowała dolary w formie papierowej. Inne kolonie poszły jej śladem. Skutkiem była inflacja.

Warto przypomnieć elementarną zasadę, że monety bite z określonego kruszcu mają wartość owego kruszcu, dodatkowo gwarantowaną na awersie i rewersie odpowiednim rysunkiem (portretem władcy, herbem itp.). One wartości stracić nie mogą – no chyba że zmienią się relacje ceny kruszcu w stosunku do innych towarów. Ale te zmiany są niewielkie.

Natomiast pieniądz papierowy jako taki - własnej wartości nie ma. Jest on symbolem umowy między emitentem takiego banknotu a jego użytkownikiem. W tej umowie emitent zapewnia, że ma określone zasoby (złota lub innych wartościowych rzeczy), które gwarantują wartość drukowanego pieniądza. Niestety już wspomniana pierwsza emisja papierowych dolarów naruszyła tę zasadę, bo wydrukowano ich o wiele za dużo, więc ich wartość gwałtownie spadła. W 1780 roku miał on siłę nabywczą 0,59 dolara z 1774 roku.

Potem jednak dzięki aktywności Roberta Morrisa, który założył Bank Ameryki Północnej, wartość dolara ponownie wzrosła i dolar z 1850 roku miał wartość nieco większą niż ten z 1774 roku (dokładny mnożnik wynosił 1,03). Był to jednak szczyt wartości nabywczej tej waluty. Już w 1860 roku dolar był wart tylko 0,97 tego z 1774 roku. Ale to była jeszcze całkiem przyzwoita wartość.

Kolejna katastrofa nastąpiła na skutek tego, że w 1861 Stany Zjednoczone szykowały się do wojny z Konfederacją i potrzebowały dużo pieniędzy. Wojna to kosztowna rzecz!

Sięgnięto więc do starej metody: drukowania pieniędzy. Wydrukowano 240 mln dolarów. Oczywiście skutkiem była inflacja. W 1870 roku dolar osiągnął wartość równą 0,63 dolara z 1774 roku, czyli jego siła nabywcza spadła o prawie połowę. Po zakończeniu wojny sytuacja się poprawiła i nowe stulecie powitał dolar w prawie całkowicie odbudowanej wartości: w 1900 roku był wart 0,96 tego z 1774 roku.
Wartość dolara ponownie spadła drastycznie podczas wielkiego kryzysu. Dolar z 1929 roku był wart tylko 0,39 dolara z 1774 roku. No, ale temu trudno się dziwić – kryzys poraził wtedy cały świat.

Natomiast ciekawe jest to, że naprawdę katastrofalny spadek wartości dolara nastąpił po II wojnie światowej, którą Stany Zjednoczone przecież wygrały. O ile w 1940 roku wartość dolara można było szacować na 0,56 jego wartości z 1774 roku, o tyle w roku 1950 było to już tylko 0,33.

Proces dewaluacji dolara postępuje nadal. W 2011 miał on już tylko 0,034 tej siły nabywczej, jaką posiadał w 1774 roku. Teraz jest jeszcze gorzej!

No cóż, takie są prawa gospodarki...
 

 

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

 

Stopka