Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

„Moim zdaniem: Nauka akademicka i postakademicka” – felieton

„Moim zdaniem: Nauka akademicka i postakademicka” – felieton

W poprzednim moim felietonie pisałem o problemach związanych z powtarzalnością (lub z brakiem powtarzalności) wyników badań naukowych. Dzisiaj chciałbym przytoczyć (w popularnej formie) pokrewne tezy, przedstawione przez profesora Piotra Sztompkę podczas wykładu na Walnym Zgromadzeniu PAU 11 czerwca 2022, a potem przytoczone w skrócie w artykule „Dylematy wiarygodności nauki” w dwutygodniku PAUza Akademicka.

Otóż profesor Sztompka twierdzi (powołując się na Johna Zimana), że nastąpiła obecnie transformacja nauki akademickiej w naukę postakademicką, czemu towarzyszy erozja jej wiarygodności. W nauce akademickiej, funkcjonującej od XVII wieku do połowy ubiegłego stulecia, bardzo ważną rolę odgrywała kultura akademicka. Opierała się ona na etosie naukowym i autonomii. Etos nakazywał naukowcom wytrwałe i uczciwe odkrywanie prawd naukowych, a gdy zostaną one odkryte – to ich odważne głoszenie, nawet jeśli to spotykało się z różnymi represjami w stosunku do badacza głoszącego owe prawdy. Autonomia oznaczała, że wybór przedmiotu badań naukowych oraz dobór używanych metod badawczych nie podlegały żadnym zewnętrznym naciskom – ani zmierzającym do zakazu pewnych badań ani takim, które kierunki badań usiłowały narzucić.

Tak to funkcjonowało przez stulecia i dlatego właśnie nauka tak bardzo przyczyniła się do awansu cywilizacyjnego całej ludzkości, a jednocześnie cieszyła się zaufaniem.

Niestety to się popsuło. Prof. Sztompka twierdzi (a ja się z nim zgadzam), że współczesne uczelnie i instytuty naukowe zamiast kultywować kulturę akademicką przyjmują kulturę korporacyjną najwyżej ceniącą efektywność i produktywność. Przesiąkają także kulturą administracyjną, afirmującą formalności i audyt. Wdziera się do tych Świątyń Nauki kultura biznesowa,  gdzie dominuje kalkulacja i zysk. Wszystkie te zmiany obniżają wiarygodność nauki.

Prof. Sztompka wskazuje sześć przyczyn takiego stanu rzeczy.

Jako pierwszą wymienia fiskalizację nauki. Prowadzenie badań naukowych wymaga funduszy. Na aparaturę w fizyce, na podzespoły w technice, na odczynniki w chemii. Środki przydzielane przez rząd w ramach finansowania badań statutowych są dramatycznie niewystarczające. Aby prowadzić badania naukowe trzeba zdobywać tak zwane granty. Ale ten, kto przydziela granty, ustawia tematykę według swoich kryteriów. Na to da, a na tamto nie da. Czy nie jest to ograniczenie autonomii nauki?

Drugi powód to prywatyzacja nauki. Instytucje finansujące badania zwykle zapewniając sobie prawo wyłączności do wykorzystywania ich wyników. Rwie się tradycyjny łańcuch, w którym odkrycie jednego badacza inspirowało innego badacza i prowadziło do kolejnego odkrycia naukowego.

Z poprzednim powodem wiąże się następny: komercjalizacja nauki. Ponieważ liczy się to, jak szybko sponsor będzie mógł zacząć ciągnąć zyski ze sprzedaży wyników naukowych („kto pierwszy, ten lepszy”) więc na badaczy wywiera się nacisk, żeby wybierać „drogę na skróty” – zaniechać koniecznych testów, minimalizować weryfikację wyników. Skutki bywają tragiczne!

Czwarty powód związany jest z biurokratyzacją nauki. Zamiast prowadzić badania naukowe, trzeba pisać niezliczone projekty, żeby ubiegać się o granty z prawdopodobieństwem sukcesu celowo utrzymywanym poniżej 20%, potem trzeba sporządzań obszerne raporty z badań, a ocenę wartości uzyskiwanych wyników przeprowadzają nie znający problem uczeni tylko posługujący się kryteriami formalnymi urzędnicy.

Piąty powód został przez prof. Sztompkę nazwany plagą kwantofreni. Oceny jakościowe (wartości naukowej) zastępowane są ocenami ilościowymi. Nieważne, co badacz odkrył – ważne jest ile uzyskał tak zwanych punktów. Przy czym punkty otrzymuje się wyłącznie w oparciu o tabele ustalone w ministerstwie, gdzie do poszczególnych czasopism naukowych przywiązano konkretne punkty. W efekcie jakość wyniku naukowego nie ma znaczenia. Można opublikować największą bzdurę lub naukowy banał, byle w „wysoko punktowanym” czasopiśmie – i ocena badacza będzie pozytywna. I odwrotnie: można mieć bardzo doniosły wynik naukowy, ale owe punktowane czasopisma nie chcą go przyjąć (niekiedy uzależniając możliwość publikacji od wpłacenia przez badacza bardzo wysokiej kwoty za tak zwany „open access”) – więc najgenialniejszy badacz może się znaleźć na bruku.

Szósty powód wskazany przez prof. Sztompkę to utrata ekskluzywności społeczności naukowej. Do wspólnot naukowych wchodzą politycy, przedsiębiorcy, menedżerowie, lobbyści, którzy swoimi działaniami naukę kompromituję. Często też naukowcy przechodzą do polityki i biznesu, gdzie „podpierając się” tytułami naukowymi (często fikcyjnymi) zabiegają o sprawy dalekie od obszaru ich naukowych kompetencji i tracąc własną wiarygodność podważają też wiarygodność nauki jako takiej.

Czy uda się kiedyś odbudować naukę akademicką? Jestem optymistą i wierzę, że tak!

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w „Dzienniku Polskim” oraz „Gazecie Krakowskiej” 16.9.2022 r.

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka