Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

„Byle nie na bruku, czyli los felietonisty” – felieton

„Byle nie na bruku, czyli los felietonisty” – felieton

Niektórzy z Państwa lubią czytać moje felietony. Z pewnością nie wszyscy i nie wszystkie, ale zapewne są tacy, którzy to lubią. Jest mi więc niezmiernie miło powiadomić tych Państwa, że Polska Akademia Umiejętności zdecydowała się wydać zbiór moich wybranych felietonów gazetowych w formie książki. Książka ta ma tytuł „W laboratorium naukowca i w praktyce inżyniera – Ciekawostki naukowo-techniczne”. Felietony zostały w niej ozdobione bardzo pomysłowymi rysunkami sporządzonymi przez Panią Anetę Urbanik, która także zaprojektowała niebanalną okładkę książki. Książka ma niewielki format, więc zmieści się w damskiej torebce lub w kieszeni marynarki, nadaje się więc do zabrania w wakacyjną podróż, bo łatwo ją czytać w pociągu czy w samolocie.

Książka trafi do wielu księgarni, ale najłatwiej ją będzie kupić w Dziele Wydawnictw PAU przychodząc osobiście do siedziby PAU (Kraków, Sławkowska 17) albo korzystając ze sprzedaży wysyłkowej. W sprawie zakupu książki wygodnie jest się kontaktować z przemiłą Panią Grażyną Batkowską, tel. 12 424 02 12.

Przy okazji wydania wspomnianej książki postanowiłem Państwu w skrócie opowiedzieć, jak wygląda los felietonisty.

Moja przygoda z tą formą komunikacji z Czytelnikami zaczęła się w 1990 roku. Wcześniej (od 1975 roku) pisywałem wprawdzie także popularnonaukowe artykuły, ale zamieszczałem je w miesięcznikach: Młody Technik, Problemy, Wiedza i Życie, Komputer, Bajtek. Jednak liczba czytelników miesięczników była ograniczona, a ja chciałem się dzielić wiedzą z dużym audytorium, więc spróbowałem pisać do gazety codziennej – i tak to się zaczęło.  

Pierwszym tekstem w Gazecie Krakowskiej (która najczęściej mnie gościła), był felieton „Co to jest biocybernetyka?” wydrukowany w dniu 30.09.1990. Potem były (w tym samym roku) drukowane  teksty o tytułach „Czym jest myśl?”, „Galaktyki mózgu” i „Impuls nerwowy”. Podobały się!

Ośmielony tym powodzeniem spróbowałem sił także w Dzienniku Polskim, gdzie mój pierwszy tekst został opublikowany 28.12.1990. Miał on tytuł „Profesor Trąbka o mózgu i jego jaźni”. Wywołał sporą dyskusję! Miałem też pojedyncze felietony w popołudniówce Echo Krakowa.

To było 32 lata temu.  Potem różnie mi się wiodło. Przez jakiś czas miałem swój stały cykl cotygodniowych artykułów w Gazecie Krakowskiej, ale w pewnym momencie napisałem kilka słów niewygodnej prawdy o jednym z Krakowskich prominentów - i zostałem wywalony z trzaskiem.

Potem miałem (od 18 kwietnia 2008 roku) swój cykl felietonów w Dzienniku Polskim pod zbiorczym tytułem „W laboratorium i w praktyce”. Ale po jakimś czasie (w 2009 roku) przestałem się redakcji podobać i zakończono ze mną współpracę.

Na szczęście natychmiast gotowość publikacji moich tekstów zgłosiła Gazeta Krakowska i od 2010 roku publikowałem w niej moje teksty w cyklu zatytułowanym „O nauce i naukowcach”. Jednak gdy ukazało się ich łączenie 187 – nagle, z dnia na dzień - zrezygnowano z ich dalszej publikacji. Nastąpiło to po opublikowaniu w dniu 26 czerwca 2013 felietonu bardzo krytycznie oceniającego działania pani minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbary Kudryckiej. Nie twierdzę, że treść tego felietonu, zatytułowanego „Zmora Krajowych Ram Kwalifikacyjnych” miała jakiś związek z decyzją Redakcji stwierdzającą, iż moje teksty przestały już definitywnie interesować Czytelników Gazety - odnotowuję tylko zbieżność w czasie.

Przez ponad rok byłem „na wygnaniu”, ale potem 9 czerwca 2014 roku zostałem ponownie zaproszony do publikowania w Gazecie Krakowskiej, zaś od początku 2020 roku moje teksty są drukowane zarówno w Gazecie Krakowskiej, jak i w Dzienniku Polskim, a także są przedrukowywane w wielu gazetach ukazujących się w całej Polsce. Czasem takich przedruków (wliczając w to kopie w wydaniach internetowych różnych periodyków) bywa kilkanaście, a raz odnotowałem ponad sto kopii jednego mojego felietonu – co było rekordem nigdy potem nie powtórzonym.

Można więc powiedzieć, że jest dobrze. Ale stale mam w pamięci jedno zdanie z felietonu Daniela Passenta (którego teksty w Polityce wprost uwielbiałem):

„O czymże pisać na warszawskim bruku, żeby na nim nie wylądować?”

Ja wprawdzie lądowałem zwykle łagodniej, bo nie na twardym bruku, a na krakowskim miękkim asfalcie, a ponadto mam stały etat jako profesor AGH, więc mogę przeżyć nawet nie pisząc felietonów. Ale ból kopniaka wyrzucającego z gazety znam aż nadto dobrze...

 

Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w „Dzienniku Polskim” oraz „Gazecie Krakowskiej” 24.6.2022 r.

Wykaz wszystkich publikacji popularnonaukowych prof. Tadeusiewicza wraz z odnośnikami do ich pełnych wersji

Stopka