Prof. Ryszard Tadeusiewicz, Gazeta Krakowska, 30.09.2015 r.
Jutro rozpoczęcie roku akademickiego. W Krakowie to duże święto, bo nasze miasto chlubi się posiadaniem 33 wyższych uczelni, w tym aż pięciu mających w nazwie słowo „Uniwersytet”. Przypomnę, że nie każda szkoła wyższa może nadać sobie miano uniwersytetu. Żeby tak się stało, uczelnia musi mieć uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora co najmniej w dziesięciu dyscyplinach. Trudno to osiągnąć, bo uprawnienia te zależą od tego, jaką kadrą profesorską dysponuje uczelnia i jakim dorobkiem naukowym ta kadra może się wykazać. Analizy są bardzo dokładne, a stawiane wymagania – wysokie. Żartobliwie można powiedzieć, że biblijne porzekadło: „łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne” odnosi się z całą pewnością do procedury przyznawania uprawnień do nadawania doktoratów. A przecież uczelnia chcąca nazywać się uniwersytetem musiała przejść taką procedurę weryfikacyjną co najmniej dziesięciokrotnie!
Wybierając miejsce, w którym chcemy studiować, warto może wziąć także i ten argument pod uwagę, bo jakość oferowanego wykształcenia zdecydowanie idzie w parze z ilością i jakością zatrudnianej przez uczelnię kadry.
Żeby uniknąć nieporozumień dodam, że warunki uprawniające do używania nazwy uniwersytet spełnia też (z nadmiarem!) moja macierzysta uczelnia, czyli AGH. Jednak ta jedna z najstarszych polskich uczelni jest bardzo przywiązana do swojej tradycji i woli nosić znaną w Polsce i na świecie nazwę Akademii Górniczo-Hutniczej, niż nazwać się uniwersytetem i utracić tę unikalną tożsamość. Ale z punktu widzenia ilości i jakości kadr naukowych oraz wynikających z tego uprawnień akademickich i jakości kształcenia zdecydowanie możemy mówić, że mamy w Krakowie aż sześć uniwersytetów.
Zatem w naszym mieście jest gdzie studiować – i mnóstwo młodzieży z tego korzysta. Proporcja liczby studentów do liczby stałych mieszkańców miasta jest w Krakowie imponująca: na około 700 tysięcy Krakowian przypada ponad 200 tysięcy studentów. Czyli statystycznie co trzeci człowiek na ulicy, w tramwaju czy w sklepie jest studentem! To cieszy, bo ta inteligentna i ambitna młodzież wyraźnie podnosi poziom intelektualny i kulturalny całego miasta. Ale także trochę martwi Krakowian, bo wiedzą oni z doświadczenia, że powrót studentów z wakacji wiąże się z korkami na ulicach, ciasnotą w autobusach i tramwajach, z kolejkami w sklepach, utrudnionym dostępem do lekarzy itp. Jednak Krakowianie nauczyli się kochać swoich studentów, wybaczają im różne psoty, tolerują niewygody, cieszą się z ich obecności w naszym mieście i nie wyobrażają sobie, żeby mogło ich zabraknąć.
Dlatego świętując jutro rozpoczęcie roku akademickiego, dołączmy do rozbrzmiewającej w murach wszystkich uczelni pieśni „Gaudeamus”– czyli „Radujmy się”.
Bo naprawdę jest się z czego radować!