Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

Aktualności

„Bezkrytyczna wiara w urzędowe decyzje” – felieton

Prof. Ryszard Tadeusiewicz, Gazeta Krakowska, 7.12.2016 r.

Ostatnio dużo się mówi o planowanej przez MEN reformie szkolnictwa. Nie będę się wypowiadał o tej konkretnej reformie, ale chciałbym skupić uwagę na ogólniejszej obserwacji. Otóż twórcy takich regulacji żywią zawsze przesadną wiarę w to, że samo ich wytworzenie i uchwalenie od razu zmieni rzeczywistość.

Z moich kontaktów z urzędami centralnymi i z urzędnikami dzierżącymi w nich ważne stanowiska wiem, że na ogół nie uważają oni za stosowne zniżyć się do dokładniejszego zbadania zagadnień, które mają z urzędu uregulować. Przecież i tak wiedzą doskonale, jak ma być! Więc jeśli jest inaczej, to wystarczy tylko zadekretować, że ma być tak a tak.

I wierzą, że będzie, choćby to przeczyło logice, prawom fizyki i regułom ekonomii – że o woli ludzi nie wspomnę!

Jeszcze gorzej jest, gdy także odbiorcy wierzą święcie, że skoro coś zadekretowano urzędowo, to z pewnością ma to sens i da dobre wyniki w praktyce!

Mógłbym przytoczyć wiele przykładów takich urzędowych nonsensów z mojej pracy na uczelni. Napotkałem ich mnóstwo, zwłaszcza w okresie, gdy pełniłem funkcję rektora! Ale ciekawiej będzie sięgnąć do historii i opowiedzieć o pewnym zarządzeniu z XVIII wieku.

W tym czasie zdarzało się wiele pożarów, więc władcy różnych europejskich państw i państewek podejmowali starania o ograniczenie tej plagi. Z intencją takiej właśnie troski o poddanych książę Ernest August von Sachsen-Weimar wydał w dniu 24 grudnia 1743 roku zarządzenie, określające jak należy postępować w razie pożaru

Otóż remedium miały stanowić... drewniane talerze ozdobione odpowiednimi figurkami i literami!

W przypadku pożaru należało te talerze wrzucić do ognia, a „żar niezawodnie zostanie stłumiony” – jak zadekretował książę w swoim zarządzeniu.

Z typowo niemiecką dokładnością i dbałością o szczegóły książę w swoim zarządzeniu podał też wzór takiego „gaśniczego talerza” oraz wzory figur i liter jakie powinny być na nim naniesione. Dokument także precyzował, że talerze te muszą być wykonane koniecznie w piątek, podczas ostatniej kwadry księżyca, między godzina 11 a 12. Zarządzono też, że przy nanoszeniu na talerz rysunku wymaganych figur i liter należało używać wyłącznie nowego pióra oraz nowego atramentu (żeby wcześniej pisane tym piórem treści nie zaburzyły magicznej mocy gaszącej talerzyka).

Książę nie pominął niczego i dokładnie opisał, że wrzucanie talerzyków do ognia należało powtórzyć trzykrotnie, wypowiadając przy tym określoną formułkę.

Ciekawe, czy chociaż jeden pożar udało się w ten sposób ugasić?

Historyjkę tę polecam uwadze wszystkich osób przesadnie wierzących w mądrość urzędowych zarządzeń oraz w skuteczność precyzyjnego przestrzegania zawartych w nich nakazów i zaleceń...

Obawiam się bowiem, że nader często mamy do czynienia z wrzucaniem do ognia drewnianych talerzyków...

Stopka