Przejdź do treści Przejdź do stopki
Aktualności

Aktualności

A może do świątecznych robót użyć robota? – felieton

Prof. Ryszard Tadeusiewicz, Gazeta Krakowska, 23.12.2015 r.

 

Jutro Wigilia. Dzień, na który czekamy cały rok. Dzień rodzinnych spotkań, dzień pojednania, dzień, w którym choinka, opłatek i kolędy znowu stworzą bajkowy nastrój.

 

Ale to będzie jutro.

 

A dzisiaj czeka nas mnóstwo roboty: Sprzątanie, pieczenie, gotowanie, prasowanie, ubieranie choinki. I chwilami myślimy: Dlaczego to MY się tak musimy męczyć? Czy nie można do tych świątecznych robót zagonić jakiegoś robota?

 

Być może nazwa „robot domowy” kojarzy się Państwu z tak zwanym robotem kuchennym – ale nie o tym tu mowa. Mam na myśli człekokształtnego robota wyposażonego w sztuczną inteligencję.

 

Czy jest to wyłącznie wizja przyszłości?

 

Nie! Pierwszy robot domowy o nazwie Wakamaru jest już seryjnie produkowany przez japońską firmę Mitsubishi, a wkrótce pojawią się dalsze! Międzynarodowa Federacja Robotyki podaje, że w 2011 roku (kiedy to powstały pierwsze roboty domowe) sprzedano ich 2,5 miliona, potem co roku więcej i więcej, a do końca 2015 roku zostanie wyprodukowane i sprzedane 15,6 milionów robotów domowych.

 

Stoimy więc u progu kolejnej rewolucji cywilizacyjnej - bo robot w domu stwarza zupełnie nowe możliwości. Jest jednak drogi, bo żeby go zbudować, trzeba było rozwiązać liczne problemy.

 

Pierwszy to problem bezpieczeństwa. Robot, który ma przebywać razem z człowiekiem w jego domu i wyręczać go w pracach domowych – musi być bezpieczny. Robot wykonuje szybkie ruchy z dużą siłą i jest twardy – co stwarza potencjalne zagrożenie. W przemyśle zdarzały się przypadki poturbowania nieostrożnych robotników przez pracujące roboty, więc w fabrykach stanowiska robotów są oddzielone od obszarów dla ludzi specjalnymi ogrodzeniami. Ale w domu robot musi współistnieć z ludźmi bez  żadnych barier. Co więcej – musi obsługiwać także małe dzieci, z natury nieostrożne, a w wielu domach także zwierzęta: psy, koty itp.

 

Drugi problem związany jest ze sterowaniem. Roboty przemysłowe trzeba programować, co wymaga dużej wiedzy. Tej wiedzy nie ma użytkownik robota domowego - więc taki robot musi rozumieć polecenia wydawane głosem lub gestem.

 

Trzeci problem jest natury psychologicznej. Czy ludzie zaakceptują obecność inteligentnej maszyny w domu?

 

No i problem natury społecznej. Jak wspomniałem, domowe roboty są drogie. Ludzie zamożni mogą sobie na taką „cyber-służbę domową” pozwolić, ale mnie i prawdopodobnie  nikogo z Czytelników obecnie na taki luksus nie stać. 

 

 Jednak wszystkie nowinki techniczne z czasem radykalnie tanieją. Pierwsze telefony komórkowe miały cenę porównywalną z ceną samochodu – a dzisiaj można je kupować za symboliczną złotówkę. Pierwsze komputery kosztowały miliony dolarów – a dzisiaj każdy może mieć tablet czy laptopa. Więc także roboty domowe stanieją i zjawią się w naszych domach.

 

Tylko czy bać się tego – czy się cieszyć?

Stopka